W dzisiejszym dniu, dniu pogrzebu Ryszarda Liska (zdrowie nie pozwala mi, abym była osobiście na pogrzebie) chcę podzielić się kilkoma wspomnieniami ze spotkań z Rysiem przez te wszystkie lata. Pięknie nakreślił sylwetkę Ryśka już na naszej stronie POLILKO prezes Andrzej, więc dodam takie małe, a jak dla mnie ważne wydarzenia, przybliżając naszego kolegę.
Od prawie początku działań moich w POLILKO jako prezesa Zarządu Głównego widywałam się z Ryśkiem na spotkaniach najpierw w Oddziale Poznańskim, gdzie był jego członkiem, mieszkając w Babimoście, a potem w następnych moich kadencjach na spotkaniach krajowych, kongresach itp . I tak zrodziła się przyjaźń między nami, bardzo zapadło mi w pamięci spotkanie w Zajączkowie X 1994 r. w pałacyku, gdzie rozmów nie było końca, nie tylko o stomikach, o stowarzyszeniu, ale On i ja mówiliśmy o swoich rodzinach, a Rysiu zawsze opowiadał o żonie Ani, zawsze o Niej z uwielbieniem. Poznałam też jego żonę i bardzo przypadłyśmy sobie do serca, teraz kontakt nie ustaje. Jeszcze na 3 dni przed tym złym wydarzeniem, na WhatsApp napisała i dodała zdjęcie zimy w Gliwicach, pisząc, że Rysiek znowu w szpitalu, ale nie spodziewałam się, że za chwilę go nie będzie, gdyż ostatnio co chwilę bywał w szpitalu, ale wracał do domu. W wielu miejscach przy okazji różnych spotkań Towarzystwa towarzyszyły nam rozmowy i radość. Rysiek miał specyficzny sposób wypowiadania się, wydłużony, nie każdy wsłuchiwał się w to, co mówił, a miał wiele do powiedzenia ciekawych rzeczy. Ja Go zawsze słuchałam, może to nas zbliżyło jako przyjaciół. Dzisiaj mało kto umie słuchać, a gdy mówią, to zwykle skrótami, często z tego nic nie wynika.
Pamiętam gdy pojechaliśmy do Bydgoszczy na pogrzeb naszego kolegi z Zarządu Głównego POLILKO, tam też był Rysiu z żoną Anią. Oni pojechali pociągiem, a powrót do domu mieli trudny, więc z mężem zaproponowaliśmy przejazd do Poznania z nami samochodem, potem u nas kilka godzin w naszym domu odpoczynku. Ten czas wspaniale razem spędziliśmy. Mój mąż, wieloletni projektant lotnisk, a Rysiu lotnik, mieli o czym rozmawiać, a ja z Anią też miło pogadałam tak nawiązały się przyjaźnie. Rysiu był zawsze dla mnie ostoją w działaniach stowarzyszenia, usłyszałam od Niego wiele ciepłych, dobrych słów. Ostatnie lata raczej telefonicznie, ale słyszałam Go wiedziałam, że jest. Teraz to będzie pustka. Jeszcze niedawno, gdy rozmawialiśmy o ludziach z POLILKO, którzy tworzyli tę organizacje w latach 90-tych, powiedział mi tak pięknie „POLILKO dla mnie to Ty Alina”. Jak nie czuć smutku teraz, gdy odszedł? Ale ja nie zapomnę Rysia nigdy. Czuje smutek, a jak mocno musi odczuwać to Jego rodzina, taka wspaniała i bardzo ze sobą związana. Wyrazy głębokiego współczucia dla żony Ani, dzieci i wnuków.
Alina Matysiak
były prezes Zarządu Głównego POLILKO
Andrzej w swoim wspomnieniu dołączył piękne zdjęcia Rysia, a ja załączam z dawnych lat, gdy na spotkaniach byliśmy tacy młodzi, Rysiu taki chłopak w pierwszym rzędzie, a czas nam wszystkim ucieka.